Na dole wczesna wiosna, na górze środek zimy. Pomimo deszczu, błota, śniegu i silnego wiatru udało nam się dojść pod krzyż na najwyższym szczycie Bieszczadów.

Było ciężko, czasami niebezpiecznie – ale pomogła dobra kondycja, silna motywacja i mocne kije.